Ty nie..., Ty tego nie czujesz...,
Ty z mej miłości śmiejesz się.
Usta Twe inną w tej chwili całują,
Do innej mówisz - Kocham Cię!
Przyjdzie czas, że ją także porzucisz,
Tak jak kiedyś rzuciłeś i mnie!
Przyjdzie chwila, gdy do mnie powrócisz,
Lecz ja powiem - Spóźniłeś się! Nie!
Blisko śmierci
Żyję pośród ludzi.
Czasem świat mi się już nudzi,
Życie daje mi w kość,
Wprowadza mnie to w szał i złość,
Sięgam po ostre narzędzie,
Nacinam się nim prawie wszędzie.
Oczy same się zamykają,
Nikogo i nic nie poznają.
Widzę jasność wielką niby promienie słońca,
Czy doczekałam się życia mego końca?
Po co mnie trzymać na tym świecie?
Jestem niepotrzebna,
wyrzućcie mnie jak śmiecie!
Nagle, jasność zanika, co się dzieje?
Czemu ja dalej istnieję?
Zostałam okradziona...
Okradziona przez Ciebie...
Ukradłeś mi nadzieję,
której miałam tak mało...
Ukradłeś mi chęć na dalsze życie...
Zabrałeś też duszę...
Duszę, która i tak nie miała uczuć...
Zabrałeś mi wszystko...
I teraz leże sama,
bezbronna, smutna, zakrwawiona...
Nie musisz już się o mnie martwić...
Mnie już nie ma... i nigdy nie będzie.
Zniknęłam na zawsze...